Nadzieja Bytom
Nadzieja Bytom Gospodarze
5 : 3
2 2P 1
3 1P 2
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki Goście

Bramki

Nadzieja Bytom
Nadzieja Bytom
90'
Widzów:
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki

Skład wyjściowy

Nadzieja Bytom
Nadzieja Bytom
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki


Skład rezerwowy

Nadzieja Bytom
Nadzieja Bytom
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki
Numer Imię i nazwisko
20
Bartłomiej Jede
roster.substituted.change 85'
14
Paweł Kucharski
roster.substituted.change 45'
9
Paweł Knapik
roster.substituted.change 76'
2
Sebastian Walas
roster.substituted.change 45'

Sztab szkoleniowy

Nadzieja Bytom
Nadzieja Bytom
Brak zawodników
Orzeł Bobrowniki
Orzeł Bobrowniki
Imię i nazwisko
Adam Olszówka Trener
Krzysztof Miklis Kierownik drużyny

Relacja z meczu

Autor:

Orzeł Bobrowniki

Utworzono:

18.10.2019

Co można napisać po takim meczu, gdzie oprócz porażki myślę że zasłużonej, musieliśmy grać przeciw nadziei, przeciw nieporadnym sędziom, a wszystko to okraszone było naturalną łąką, którą sprytnie skrywała czające się na nas dziury w ziemi, tym razem w te wilcze doły wpadł napastnik gospodarzy, ale po kolei.

W grę wchodzi lepiej nadzieja, która szybko dochodzi do sytuacji bramkowej, ale napastnik pudłuje w dogodnej sytuacji. My staramy się grać piłką ,rozgrywać, ale to nie był nasz czas i nasze boisko, piłka odskakiwała nam jak szalona, a nasi zawodnicy wbrew wszystkiemu próbowali zakiwać się na śmierć. Około 10 minuty druga dogodna sytuacja dla Nadziei kończy się bramką ze spalonego, choć tu zdania mogą być podzielone. Chwilę potem jest już 2:0 gdy po rzucie rożnym strzelec bramki zdobywa głową kolejną i ta na prawdę ładna, że nie ma co zbierać i do czego się przyczepić. Zaczynamy od środka i zdobywamy bramkę kontaktową - G. Sierka bierze sprawy w swoje ręce, mija kilku zawodników, wystawia do naszego najlepszego strzelca z poprzedniego sezonu G. Kalarusa w pole karne, ten nawija jeszcze ostatniego obrońcę i nie daje szans na obronę bramkarzowi. Chwilę potem mogło być już 2:2, dobre dośrodkowanie G. Kalarusa na 5 metr do M. Rogowskiego, który będąc oko w oko z bramkarzem oddał lekki strzał w środek bramki a ten nie miał problemów z obroną. Po tym okresie naszej delikatnej przewagi, świetną akcję przeprowadza nadzieja, zagrania w uliczkę z głębi pola między naszych środkowych obrońców do piłki dochodzi napastnik gospodarzy i ustrzela hat-tricka. My na tą bramkę odpowiadamy dośrodkowaniem z rzutu wolnego M. Rogowskiego na głowę D. Wolnego, który po raz kolejny zdobywa bramkę kontaktową. Od tego momentu zaczyna się pokazówka sędziów tego spotkania - którzy jeszcze w tej części gry nie dyktują dla nas ewidentnych dwóch rzutów karnych, jak się uprzeć to trzech - gdzie odpowiedzią na nasze protesty jest tekst cytuję: "gdybyście się nie domagali karnego to bym gwizdnął !!!!" - to albo widzimy karnego albo nie widzimy to raz, dwa panie sędzio - gdyby pan gwizdnął po faulu a nie czekał na nie wiadomo co to byśmy nie musieli się karnego domagać - a sytuacje z karnym to: bieg po linii końcowej boiska Grzegorza sierki w stronę bramki , gdzie kolejny stojący przed nim obrońca kopie go w udo gdy ten go mija, sytuacja sam na sam G. Kalarusa, który chcąc uderzyć z metra do pustej bramki jest chwytany z tyłu za nogi przez bramkarza, kiwka w polu karnym G. Sierki i wejście sankami w jego piszczele przez obrońcę. Do tego puszczone dwa spalone, gdzie nie tracimy ramki tylko dlatego że dobrze w sytuacjach sam na sam zachowuje się Szymek a raz z linii bramkowej wybija piłkę głową obrońca. Niestety takie sędziowanie skończyło się tym, że dostajemy w pierwszej połowie cztery żółte kartki za komentowanie decyzji sędziowskich, oczywiście komentarze gospodarzy nie są w żaden sposób karane, a każde wejście faul jest komentowane, że po prostu przeciwnik nie wyhamował to i kopnął, i grajcie a nie sędziujcie - chyba każdy kto grał na tym poziomie nie raz już to usłyszał od sędziego jak ten się pomylił, a potem nie umiał przyznać do błędu.

Druga połowa to fatalna gra naszej drużyny, zmiany nic nie przynoszą, nasza gra opiera się na długim wykopie na połowe przeciwnika i niekończące się dyskusje z sędziami, zamiast pomyśleć o grze zajęliśmy się grą przeciw sędziom, a ci nas świetnie punktowali, dostaliśmy kolejne trzy żółte kartki, na koncie nadziei oczywiście nadal zero, choć niektórych ich zawodników jak nas wyzywają było słychać na trybunach - no ale skoro sędzia nas nie mógł wyzywać że komentujemy jego decyzje więc pozwolił na to gospodarzom, którzy robili na boisku co chcieli. Kolejne bramki przy takiej grze były tylko kwestią czasu, tracimy bramkę na 4:2 około 70 minuty meczu, gdy nasz obrońca podaje do tyłu do bramkarza, przed naszym bramkarzem piłka nagle kiksuje od ziemi, a ten trafia w nią bardzo lekko w ten sposób że ta odbija się od głowy pędzącego do niego napastnika, po czym wpada do bramki. Około 75 minuty w końcu wszystkim puściły nerwy, gdy napastnik gospodarzy ,ten od hattricka, kopie w nogi naszego obrońcy który wykonuje wślizg, staje nad nim zaczyna wyzywać go od najgorszych następnie uderza go w twarz, ten nie pozostaje mu dłużny, do napastnika podbiega reszta drużyny, odpycha go nasz bramkarz i dochodzi do jednego wielkiego przepychania się między sobą obydwu drużyn. Wszystko dzieje się w odległości 10 metrów od sędziego bocznego tych zawodów - - apropo szefa wydziału dyscypliny, który bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna wyciągać kartki z kieszeni i karać naszych zawodników - a jakże - jego decyzja prowodyr całego zamieszania, wyzwisk, uderzenia naszego zawodnika ma otrzymać żołtą kartkę a nasz bramkarz za odepchnięcie go czerwoną !!!! - na to wszystko na wysokości staje sędzia główny zawodów który zaczyna się z nim sprzeczać że obydwaj powinni dostać czerwone, my oczywiście też, tymczasem zawodnicy Nadziei spokojnie schodzą sobie z boiska w okolice swojej ławki i nawadniają swój organizm - z tego co wiem zejście z boiska karane jest żółtymi kartkami ale kto by o tym pamiętał. Cała afera konczy się po myśli sędziego głównego - dwie czerwone kartki dla bramkarza i napastnika i rzut sędziowski dla nas. Ponieważ nie mieliśmy drugiego bramkarza na boisko na bramkę wchodzi kontuzjowany P. Knapik , który coś tam kiedyś bronił. W meczu 10 na 10 pada remis , bo najpierw bramkę na 5:2 zdobywa Nadzieja - po kolejnym katastrofalnym błędzie w obronie - niestety nikt już wtedy nie myślał o grze w piłke, bo następny katastrofalny błąd popełnia bramkarz nadziei który podaje piłke do G. Sierki na 5 metr, w zasadzie w niego trafia, piłka wędruje do G. Kalarusa, który nie ma najmniejszych problemów ze zdobyciem swojego drugiego gola. Dość powiedzieć że cały ten mecz to była jedna wielka antyreklama bytomskiej piłki, hamstwo, kopanina, nieporadni sędziowie na karykaturze boiska do gry w piłkę. Dodam jeszcze jedno, że sędzia główny zawodów gwizdał faule tylko wtedy gdy faulowany krzyczał i tak np. w 90 minucie drugi z napastników gospodarzy wpadł w dziurę i skręcił kolano, krzyk był donośny, to akurat nie dziwne, dziwne było a może już nie było to że to był oczywiście rzut wolny z okolic naszego pola karnego. Nadzieja zdobywa 3 punkty my zero, w kolejnych meczach natomiast będzie grała bez swoich dwóch napastników a my bramkarza. I tak nasza drużyna która po 4 kolejkach miała na koncie trzy żółte kartki za faule i była liderem fair play teraz jest na miejscu ostatnim - nic tylko przyklasnąć.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości