Pechowa przegrana w Poraju

Pechowa przegrana w Poraju

Trener Kubisa jak i sam zespół Polonii nie tylko chciał przedłużyć zwycięska passę, ale również odwrócić trend porażek z Górnikiem u siebie. W pierwszych 45 minutach było kilka ciekawych sytuacji, ale najbardziej w pamięć zapadła m.in. ta z 14 minuty, kiedy Swatek podał za linię obrony, ale szybszy od Wnuka był Stambuła, który rozgrywał bardzo dobre zawody. Chwilę później pierwszy i nieostatni raz do ofensywy włączył się Dankowski, ale obsłużony w polu karnym Mendela przeniósł piłkę nad poprzeczką. Z upływem czasu szala posiadania piłki przenosiła się na drugą stronę boiska. W 28 min. mega błąd popełnił Kołodziej, ale piłkę po strzale przeniósł nad poprzeczką Bębenek, który nie skorzystał z prezentu.

Na tą akcję odpowiedzieli gospodarze, kiedy po ładnej trójkowej akcji Witczyk-Platkowski-Wnuk ten trzeci nie zamknął dośrodkowania głową. Los był łaskawy dla tego zawodnika, ponieważ dostał drugą taką piłkę tym razem od Witczyka, ale jak jego uderzenie wygarnął z przed słupka Stambuła, jakim cudem wie tylko on. W 33 minucie znów o sobie przypomniał Bębenek, kiedy po aucie wywalczył sobie miejsce wśród gąszczu nóg, ale uderzył obok, by przed przerwą huknąć mimo asysty dwóch obrońców zza pola karnego, ale robinsonadą w tym przypadku popisał się golkiper miejscowych.

Po gwizdku wznawiający grę przed szansą stanął Mroczek, ale brakło mu precyzji. Tej cechy nie brakło natomiast Bębenkowi, który po pięknym i niecodziennym dograniu Yevtushenky w stylu spadający liść w pole karne obsłużył wymienionego napastnika, a ten tym razem się nie pomylił. Zespół z Poraja zaczął grać aktywniej i po kolejnej ambitnej walce Dankowskiego tuż przy linii końcowej, zagrał on piłkę na krótki słupek, gdzie mimo asysty obrońców wpakował ją do siatki Mendela. Nastała 73 minuta, kiedy emocje sięgnęły zenitu, otóż po rzucie wolnym przed szansą stanął jeden z zawodników Górnika, ale został powalonych w polu karnym. Protestów było co nie miara, ale wcześniej również bez pardonu w drugim polu karnym potraktowany był Wnuk.

Mecz zrobił się nerwowy na tyle, że w polu karnym Piasków piłka została zagrana ręką, a do siatki pewnie skierował ją Mendela. Na prawej stronie coraz bardziej rozkręcał się Skwarczyński. Najpierw zszedł z tej strony w środek pola karnego, ale strzał zmierzający do wewnętrznej części słupka wyłapał Stambuła, by po kilku minutach po podaniu z wolnego zrobić na raz obrońcę, ale i tym razem bez zmiany wyniku, ponieważ uderzenie zostało obronione na raty. Ponieważ podopieczni trenera Pikuty nie mieli nic do stracenia, rzucili się do ataku, ale najgroźniejszy strzał bezpośrednio z wolnego z 23 metra sparował Kołodziej. Po chwili jeszcze szansę na hattricka miał Mendela, ale po podaniu w akcji dwa na dwa jego kolega z zespołu Sławomir Piwinski za bardzo zszedł do linii i nie mógł odegrać futbolówki do lepiej ustawionego partnera.
Po meczu wypowiedzieli się trenerzy obu zespołów:

Bartosz Kubisa (trener Polonii):Jesteśmy w tej górze tabeli, ale znamy swoje miejsce w szeregu. Piaski tj. bardzo specyficzny zespół, grałem z nimi nieraz i wszystkie te mecze były bardzo trudne. Od lat drużyna ta gra w bardzo podobnym, ale zarazem dobrym stylu z bardzo dobrą organizacją gry obronnej. Widać też dobre powiązanie młodzieży z doświadczonymi zawodnikami. Jeżeli mają dobry dzień tak jak dzisiaj, to trudno z nimi prowadzi się grę, a dziś nie trzeba mówić o grze, a bardziej o walce, kto pierwszy wyłuska piłkę, czy wygra ja zbitą. Dlatego chcę być obiektywny, bo to dziś Piaskom wychodziło lepiej. Musimy sobie siąść i przeanalizować ten mecz, oraz porozmawiać z zawodnikami na spokojnie jakie błędy popełnili. Uciekliśmy w końcu spod topora bo bałem się, że przy 0-1 to może zamknąć wynik, bo ta gra obronna rywala jeszcze wyglądała dobrze.

Bogdan Pikuta (Górnik):Nie oceniam Polonii, ale dziś odebraliśmy im argumenty i do tej pierwszej bramki nie wiedzieli jak z nami grać. Chłopcy realizowali skrzętnie ustalenia, które im narzuciłem w szatni i robili to bardzo fajnie. Początek był trochę niemrawy, ale to przez to, że były to nowe założenia. Ta organizacja gry w obronie i ataku, były coraz lepsze efekty i z tego padła bramka. Poraj pokazał na co go stać od momentu wyrównania. Mówiłem w szatni, że jeżeli nic sobie nie wymodzimy, to możemy wywieźć stąd trzy punkty. Jednak wymodziliśmy po fatalnym kryciu, kiedy zawodnik zszedł na krótki słupek, później ewidentna ręką w naszym polu karnym i te bramki padły na nasze życzenie. Pomimo to cieszę się, że ta młoda drużyna fajnie zagrała na tym bardzo trudnym boisku, trzeba dodać, że jestem tu w zastępstwie, bo mamy taki pakt organizacyjno - szkoleniowy jeśli chodzi o trenera pierwszej drużyny. O pytanie odnośnie pracy sędziów odpowiem no comment.

źródło tekstu: regionalnapilka.pl

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości